Mikołaj Witliński, Dariusz Wyka i Damian Jeszke prezentowali się na początku spotkania bardzo dobrze, a to miało spory wpływ na korzystny dla naszej reprezentacji wynik. Chińczycy dość szybko odrabiali straty, ale po 10 minutach i trafieniu Macieja Bojanowskiego to Biało-Czerwoni prowadzili 22:17. Na początku drugiej kwarty ta przewaga wzrosła nawet do 12 punktów. Agresywna obrona oraz niezła skuteczność pozwalała Polakom na odskoczenie nawet na wynik 36:19. Po efektownym podaniu Filipa Matczaka do Dariusza Wyki zespół prowadzony przez trenerów Przemysława Frasunkiewicza i Kamila Sadowskiego wygrywał na koniec pierwszej połowy 45:31.
Trzecią kwartę gospodarze rozpoczęli od sześciu szybkich punktów, ale w polskiej ekipie nie było paniki, a sytuacja szybko została opanowana. Po jednym z trafień Wojciecha Czerlonki było już nawet 66:45 dla naszego zespołu. Ostatecznie po 30 minutach gry Biało-Czerwoni prowadzili 16 punktami. Nawet w ostatniej kwarcie Polacy nie przestawali bronić agresywnie - często na całym parkiecie - a to dawało też sporo przechwytów. W końcówce gospodarze odrobili jeszcze część strat, ale zwycięstwo reprezentacji nie było zagrożone. Ostatecznie Polacy wygrali z zespołem złożonym z młodych i perspektywicznych zawodników kadry Chin 86:74.
Chiny - Polska 74:86 (17:22, 14:23, 21:23, 22:18)
Polska: Wadowski 16, Karolak 12, Witliński 12, Wyka 10, Matczak 9, Bojanowski 8, Jeszke 7, Schenk 6, Put 4, Czerlonko 2, Zegzuła 0
