Wojciech Kłos: Gratuluję kolejnego zwycięstwa. Przez większość meczu kontrolowaliście sytuację na parkiecie, ale jednak Estonia przełamała się w trzeciej kwarcie. Co się wtedy stało?
Aleksander Czyż: To jest niebezpieczna drużyna. Całe spotkanie wykonywaliśmy dobrą robotę w obronie - 64 stracone punkty to nie jest najgorszy wynik. Jednak utrzymanie rywala w pierwszej połowie na zaledwie 26 punktach było wynikiem wyśmienitym. Są momenty, w których drużyny mogą seryjnie zdobywać punkty, to jest normalne. Ważne jest to, że my też potrafiliśmy to zrobić. Wyprowadziliśmy przewagę w trzeciej kwarcie i później już to zwycięstwo spokojnie dowieźliśmy.
Nie pierwszy raz w tych kwalifikacjach widzimy sytuację, w której w ostatnich kwartach odskakujecie rywalom. To efekt dobrego przygotowania fizycznego?
- Może tak, a może przyzwyczajamy się do rywali, albo robimy jakieś małe zmiany… Cały mecz “czytamy” przeciwnika. Obie drużyny przygotowują się do meczów. To co my robimy funkcjonuje, działa. Jeśli nie tracimy koncentracji i robimy to, o co nas proszą trenerzy, to wygrywamy spotkania. Zawsze dążymy do zwycięstwa.
Kolejny mecz to wyjazd do Portugalii. Graliście z tym rywalem we Włocławku, więc go dobrze znacie. Jesteście gotowi na to spotkanie?
- Myślę, że tak. Na pewno dalej będziemy robić skauting, przejdziemy przez ich wszystkie zagrywki. To jest jednak rywal nam dobrze znany. Rozpracowywaliśmy go już na zgrupowaniu w Wałbrzychu. Jedziemy tam jako faworyt - po zwycięstwo.
Czy według Pana tegoroczne kwalifikacje do EuroBasketu mogą być idealne i zakończą się bilansem 6-0?
- Uważam, że jest to bardzo realistyczne, do tego dążymy. Nie będzie łatwo, bo to wymaga dużo naszej koncentracji. Połowa naszego zadania jest wykonana. Jeżeli to powtórzymy i nie będzie żadnych kontuzji, wszyscy będą zdrowi, to myślę, że jest to bardzo możliwe.