Mateusz Ponitka: Lubię przyjeżdżać na zgrupowania kadry

- Nie ukrywam, że lubię przyjeżdżać na zgrupowania kadry. Świetnie czuję się w otoczeniu ludzi, którzy pracują w reprezentacji. Gdy tylko pojawiła się możliwość mojego przyjazdu, to się nad tym nie zastanawiałem - mówi Mateusz Ponitka.

news Zdjęcia | Wojciech Figurski/400mm.pl

Wreszcie, po dwóch dniach, mógł Pan wyjść z pokoju. Co to za uczucie?

- Uważam, że było to duże nieporozumienie. Przeszedłem już chorobę, a przeprowadzone testy nie dopuściły mnie do gry w meczu z Rumunią. Nie powiem, że to ulga, chociaż na pewno też, ale bardziej już fakt wyczekiwania, aby normalnie funkcjonować na terenie “bańki”.

Wykonał Pan sporo pracy, aby w ogóle przyjechać do Walencji.

- Na pewno trzeba było przeprowadzić kilka rozmów. Dużo pomogła też sytuacja w klubie, jest stabilizacja, są wygrane, to był dobry moment. To zebrało się w całość i udało się dolecieć do Walencji. To jest jednak praca wszystkich - prezesi również wykonali sporą pracę, tak samo jak sztab szkoleniowy. Spotkaliśmy się w połowie - ja wykonałem swój ruch, oni kolejne. Udało się, jesteśmy razem. Mam nadzieję, że zakończymy ten wyjazd radośnie.

Ostatni raz grał Pan w kadrze na mistrzostwach świata w Chinach. Chyba tak długiej przerwy jeszcze Pan nie miał?

- Nie miałem. Miałem ogromną motywację, żeby wrócić. W okienku w lutym, gdy graliśmy z Izraelem i Hiszpanią, też bardzo chciałem zagrać. Wtedy na przeszkodzie stanęła kontuzja oraz terminarz euroligowy. Teraz jest jednak tydzień przerwy pomiędzy meczami w Eurolidze, więc można przyjechać i pomóc zespołowi. Bardzo się z tego cieszę, bo nie ukrywam, że lubię przyjeżdżać na zgrupowania kadry. Świetnie czuję się w otoczeniu ludzi, którzy pracują w reprezentacji. Gdy tylko pojawiła się możliwość mojego przyjazdu, to się nad tym nie zastanawiałem.

Kadra ma za sobą pierwszy krok w “bańce” w Walencji - wygrała z Rumunią. Jak ten mecz wyglądał z Pana perspektywy?

- Bardzo się cieszę, że wszyscy dołożyli swoją cegiełkę do zwycięstwa. To był dobry mecz do wejścia w “bańkę”. Wykonaliśmy wszystkie założenia przedmeczowe nakreślone przez trenera. Nie można się do niczego przyczepić. Zawodnicy mieli możliwość wyczucia hali i warunków, które będą panowały podczas jutrzejszego meczu. Na pewno spotkanie z Izraelem będzie dużo trudniejsze, bo to jednak drużyna będąca półkę wyżej od Rumunii. Trochę się tego wczorajszego meczu obawiałem, bo nigdy nie wiadomo jak takie zespoły zareagują, jaki poziom prezentują. Mogą zawsze zaskoczyć, tak jak Szwajcaria Serbię, czy Dania Litwę. Bardzo dobrze się stało, że pewnie wygraliśmy pierwszy mecz. Teraz szykujemy się na mecz z Izraelem.

Nie grał Pan w Gliwicach przeciwko Izraelowi, ale wielu kadrowiczów podkreśla, że bardzo ważny jest rewanż za tamten mecz z 12 tysiącami kibiców na trybunach.

- Cel to wygrać minimum pięcioma punktami. Nie myślimy o niczym innym. Nastawiam się na 40 minut naprawdę ciężkiej walki. Izrael w meczu z Hiszpanią pokazał, że mogą przegrywać nawet 16 punktami i wrócić do gry świetną skutecznością rzutów za trzy punkty. Będzie to trudny mecz, nie możemy nawet przez chwilę się rozluźnić. To jest poziom wyżej - tutaj każdy błąd będzie karany.

 

 Mateusz Ponitka będzie mógł zagrać w poniedziałkowym meczu z Izraelem

 

udostępnij