Bezcenny wkład ojców w koszykarskie kariery dzieci

We wtorek 23 czerwca obchodzimy Dzień Ojca. Z tej okazji porozmawialiśmy z Elżbietą Międzik oraz Jarosławem Zyskowskim juniorem o relacjach córka/syn a tata koszykarz.

news Zdjęcia | Wojciech Figurski/400mm.pl

Wśród koszykarek i koszykarzy na co dzień poruszających się po polskich parkietach jest spora grupa zawodników, których mamy bądź ojcowie także grali na wysokim poziomie w koszykówkę.

Nam udało się namówić do wspomnień Elżbietę Międzik i Jarosława Zyskowskiego, których ojcowie zagrali w seniorskiej reprezentacji Polski. Każda z historii ma jedną wspólną cechę: kariery młodszego pokolenia nie byłoby bez wkładu ich ojców. Da się też wyczuć, że bez względu na osiągnięte wyniki córki i synowie są dumni ze swoich rodzicieli.

historiawisly.pl, Zbiory prywatne Stanisława Paździora

Od najmłodszych lat przesiąknięta koszykówką była wieloletnia reprezentanta Polski Elżbieta Międzik. Mama Anna to dawna koszykarka AZS Kraków, tata Jacek to jedna z legend Wisły Kraków. Gdy Elżbieta Międzik miała dwa lata tata zdecydował się na grę w węgierskim Dombovarze. W tym mieście spędził sześć lat. - Pamiętam ostatni okres gry taty na Węgrzech. Otoczkę związaną z meczami, ale także uroczystości, gdy tata zdecydował się zakończył karierę nad Dunajem - wspomina Elżbieta Międzik.

Właśnie atmosfera spotkań jest jednym z czynników, które dzieciom byłych koszykarzy mocno zapadły w pamięci. Jarosław Zyskowski junior doskonale pamięta wypełnioną Halę Stulecia we Wrocławiu. - Mnóstwo ludzi na trybunach, a jednym z uczestników spotkania jest mój tata. Takich chwil się nie zapomina. Pamiętam jeszcze jak tata grał w warszawskiej Polonii. Z racji wieku nie mogłem wówczas oceniać co koszykarsko robił dobrze a co źle, najważniejsze było dla mnie to, że mogłem go zobaczyć na boisku - przyznaje Jarosław Zyskowski junior.

Rozmówcy Polskiego Związku Koszykówki mają to szczęście, że ich rodzice grali w koszykówkę, gdy rejestrowanie spotkań za pomocą kamer nie był już rzadkością. - Niedawno miałam okazję oglądać wspólne z tatą skróty spotkań, które przesłali kibice i znajomi z Węgier. Miło jest wracać do tamtych czasów. Tata grał naprawdę dobrze, co docenili nie tylko klubowi trenerzy, ale także selekcjoner reprezentacji Polski - zauważa Elżbieta Międzik.

Z racji płci panie nie mają możliwości grać w jednej drużynie z zawodnikami, którzy rywalizowali z ich ojcami na boisku, wiele okazji do wysłuchania koszykarskich anegdot miał Jarosław Zyskowski junior. - Wielokrotnie rozmawiałem ze starszymi zawodnikami, którzy opisywali mi styl gry taty. Często powtarzali, że woleli ominąć zasłonę, tylko po to aby nie wbić się w tatę. Podchodziłem do tego pół żartem pół serio, ale kiedyś usiedliśmy wspólnie, aby obejrzeć mecze taty nagrane na kasety VHS. Ten agresywny styl gry dało się zauważyć – śmieje się urodzony w 1992 roku koszykarz. - Ostatnio w telewizji można było obejrzeć jeden z koszykarskich klasyków, czyli mecz Anwilu Włocławek ze Śląskiem Wrocław. Ozdobą tego spotkania był rzut Jacka Krzykały, ale to mój tata rzucił w tym spotkaniu najwięcej punktów - dodaje Zyskowski junior, który wspomina jeszcze mecze taty w reprezentacji Polski.

- Nazwisko nigdy nie przeszkadzało mi w budowaniu koszykarskiej kariery. O tacie wszyscy, którzy go znają, wypowiadali się zawsze w samych superlatywach. Zawsze gdy to słyszałam rozpierała mnie duma - opowiada Elżbieta Międzik.

Podczas wspólnych rozmów o koszykówce ojcowie i ich dzieci często rozmawiają o tym, co udało się im osiągnąć w koszykówce. - Ciężko mi będzie dorównać osiągnięciom taty. Pięć mistrzowskich tytułów, dwa srebra do tego kilkadziesiąt spotkań w reprezentacji Polski - mam do czego dążyć zauważa Jarosław Zyskowski junior, który sam może się już pochwalić trzema złotymi medalami mistrzostw Polski oraz tytułem MVP poprzedniego sezonu.

- Ostatnio z tatą licytowaliśmy się, kto więcej osiągnął w koszykówce - uśmiecha się Elżbieta Międzik - Trochę tych medali w rodzinie mamy, ale mi brakuje w Polsce tego z najcenniejszego kruszcu. Może uda się go jeszcze wywalczyć - zastanawia się koszykarka, która czterokrotnie zdobyła mistrzostwo i Puchar Belgii, czterokrotnie wicemistrzostwo Polski i raz Puchar Polski z Artego Bydgoszcz. W swoim dorobku Elżbieta Międzik posiada także brązowy medal mistrzostw Europy do lat 18.

Koszykarki i koszykarze, których ojcowie grali w koszykówkę niemal jednym głosem powtarzają, że wychowali się na parkiecie, ale nigdy nie byli zmuszani do wyboru tej drogi życiowej. - Gdyby nie tata nie zostałbym koszykarzem. Nasze wspólne gierki przed domem, rozmowy o koszykówce na pewno kształtowały moją osobowość i pchały mnie do tego sportu. Nigdy nie było to jednak na siłę. Nie da się ukryć, że tata miał największy wpływ na moją koszykarską drogę - zaznacza Jarosław Zyskowski junior, który na ostatnie mecze kwalifikacji EuroBasketu 2021 z Izraelem i Hiszpanią przyjechał właśnie z tatą.

- Gdy tylko nauczyłam się chodzić towarzyszyła mi piłka do koszykówki, dlatego ciężko było nie trenować tego sportu. Nie byłam jednak przez rodziców zmuszana, bardziej zaszczepili we mnie pasję - zauważa Elżbieta Międzik, która bardzo się cieszy, że miłość do pomarańczowej piłki rozbudziła także u swojej córki Amelki.

 

Wykorzystane zdjęcia

historiawisly.pl, Zbiory prywatne Stanisława Paździora

Ryszard Wszołek

Wojciech Figurski/400mm.pl

udostępnij