Karol Gruszecki: Mało kto na nas stawiał

Karol Gruszecki był obok Mateusza Ponitki, Aarona Cela i Michała Sokołowskiego jednym z czterech zawodników, którzy zagrali we wszystkich meczach reprezentacji Polski w kwalifikacjach do mistrzostw świata. 29-letni koszykarz w kadrze Mike'a Taylora pełnił rolę zmiennika, ale były spotkania, w których wysuwał się na pierwszy plan. W gronie sklasyfikowanych zawodników z Europy był też najskuteczniejszym graczem pod względem trafionych trójek na liczbę oddanych rzutów - 15 na 24 za trzy.

news Zdjęcia | Andrzej Romański

- Aby odnosić sukcesy w sporcie drużynowym trzeba się uzupełniać. Ja cieszę się z tego, że mam w tej grupie swoją miejsce - mówi Gruszecki. - Mało kto na nas stawiał, a my podczas kwalifikacji zrobiliśmy dwie duże niespodzianki wygrywając z Chorwacją i Włochami, dzięki czemu dziś możemy mówić, że lecimy do Chin – dodaje reprezentant Polski.

Gruszecki cieszy się, że mecz w ERGO ARENIE spotkał się z dużym zainteresowaniem ze strony kibiców. - Super atmosfera. Szczególnie chcieliśmy wygrać przed własną publicznością. Wiedzieliśmy, że Polski Związek Koszykówki robi bardzo dużo, aby wyprzedać bilety, żeby jak najwięcej ludzi przyszło do ERGO ARENY. Dziękujemy wszystkim kibicom, którzy przybyli do hali, bądź oglądali zawody w telewizji. My staraliśmy się podziękować im za to wsparcie na boisku - wyjaśnia zawodnik.

Holendrzy, choć już przed meczem mieli świadomość, że nie uda im się wywalczyć kwalifikacji do mistrzostw świata, do spotkania podeszli z dużym zaangażowaniem. - To jest sport, tu każdy chce być zwycięzcą a nie przegranym. Holendrzy walczyli do samego końca, my też. Udało się wygrać i pozytywnym akcentem zakończyć zawody. Wspaniały dzień - cieszy się Gruszecki.

Zdaniem rzucającego Kosz Kadry nie da się porównać piątkowego spotkania w Varażdin do poniedziałkowego starcia w ERGO ARENIE. - W Chorwacji była presja. W Gdańsku nieco większe rozluźnienie, co nie oznacza jednak braku mobilizacji. Mamy w kadrze bardzo ambitnych zawodników. Każdy chciał się pokazać z jak najlepszej strony przed własną publicznością. Wiedzieliśmy, że to będzie szczególny mecz dla nas, dlatego chcieliśmy zakończyć go miłym akcentem - zaznacza koszykarz. 

- Zapisaliśmy się w annałach polskiej koszykówki. Dla każdego z nas jest to coś niesamowitego, o czym na początku tych kwalifikacji ciężko było nawet marzyć – kończy autor ośmiu punktów z Holandią.

 

udostępnij